podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Ameryka Północna » W Świecie Drugim i Pół
reklama
Krzysztof Ulanowski
zmień font:
W Świecie Drugim i Pół
artykuł czytany 2346 razy

Małpy biegną na rękach

Po pożegnaniu łodzianek, wchodzimy na wysoką górę, na której Majowie wznieśli tzw. ,,Akropol". Wspinamy się budowlę i nagle wysoko ponad nami, w koronach drzew widzimy poruszające się za pomocą rąk wielkie, czarne małpy. Niestety, zwierzęta zlewają się z tłem i są za szybkie jak na nasze fotograficzne umiejętności. Pocieszamy się zabawą w Tarzana, huśtając się na zdrewniałych lianach.
A potem wracamy do naszej łódki, a następnie na naszą przystań. W tej samej kasie płacimy 550 pesos i tą samą łodzią, z tym samym sternikiem płyniemy w górę rzeki do miejscowości Bethel - już w Gwatemali. Indianin odprowadza nas aż do centrum wioski, gdzie w prowizorycznej budzie mieści się jednocześnie odprawa paszportowa, informacja turystyczna i dworzec autobusowy.
Pogranicznik wbija mi stempel do paszportu i wcale nie czepia się mojego ,,wolnościowego" T-shirta. Może dlatego, że boi się, iż ja mu z kolei zwrócę uwagę, że jego koszula jest wymięta i niezbyt czysta?
Podchodzą do nas ruchome kantory wymiany walut. Cinkciarze, bo o nich mowa, płacą za amerykańskiego dolara po siedem gwatemalskich quetzales, a za sto meksykańskich pesos - 70 quetzales. Euro nie chcą. Informują nas za to uprzejmie, że trzeba przesunąć zegarki o godzinę do przodu. Dobrze, że Gwatemala, podobnie jak większość Ameryki Łacińskiej, jest hiszpańskojęzyczna. Nie trzeba się uczyć nowego języka! Ale i tak na początku dość trudno nam zrozumieć wymowę tubylców.
Przez długi czas nie mogę też zapamiętać śmiesznej dla mnie nazwy miejscowej waluty, więc dla uproszczenia nazywam je... śmiesznymi właśnie. Nazwa ta przyjmuje się w naszej ekipie. Po odprawie, wymianie pieniędzy i zakupie biletu do miasta Flores (60 śmiesznych, czyli około 30 zł), pozostaje nam trochę czasu do odjazdu autobusu. Rozglądamy się po wiosce. Tak sobie właśnie wyobrażałem Trzeci Świat. Na pierwszy rzut oka widać, że kraj jest biedniejszy od Meksyku. Trzymające się na słowo honoru chatynki. Biegające ptactwo. Zwalający z nóg upał.
Widzimy kilka bud, opatrzonych napisami ,,restaurante". Wchodzimy do jednej z nich. Nie mają ani piwa, ani kawy, ani nawet coli. Idziemy do drugiej. Zamawiamy kawę rozpuszczalną. Podają nam wrzątek w filiżankach, a do tego kawę rozpuszczalną w słoiku.

W autobusie jak kurczaki

Ledwie zaczynamy pić gorący napój, kiedy wbiega tubylec. To kierowca naszego autobusu. Informuje, że zaraz odjazd. Pomagam mu pakować nasze plecaki na dach. Nasz wóz to typowy "chicken bus", mały pojazd, do którego pasażerowie upychani są jak kurczaki do klatek na farmie koncentracyjnej.
Strona:  « poprzednia  1  [2]  3  4  5  6  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA